Dzieńdoberek!
Jestem pedantyczna. I to mocno. Do tego stopnia, że nie
mogę rozpocząć pracy nad rozdziałem (załóżmy), kiedy mój komputerowy arkusz nie
jest wyjustowany, nie ma nagłówka i odpowiedniej czcionki, nie mówiąc już o jej
rozmiarze. Od razu może obalę stereotyp, który rozpowszechnia mylne
stwierdzenie, że pedanci to sztywniaki. Haha, nikt nie powiedziałby o mnie, że
jestem sztywną osobą. Wręcz przeciwnie. Podobno jestem nadpobudliwa i
agresywna. Jednak z natury jestem sympatyczną, wesołą... "jesteś taka słodziutka,
Aniu!..." nie, nie, nie... nieee. Tak? Nie. -,- Może
tak się wydaje z zewnątrz, niewiele bowiem osób wie i rozpowszechnia
moją mroczną (mhroczną) przeszłość. (Bez zbędnych wzmianek. x)) Ale słodkie to
może być moje odzienie (wbrew wszystkiemu, co sobie mogą o mnie
pomyśleć sympatycy fantastyki - bardzo lubię pudrowy róż - nie na twarzy, rzecz
jasna :O) Silne więzi z ludźmi przejawiam najczęściej sarkastycznymi uwagami i
obraźliwymi komplementami... ale to cała ja. Z reguły jestem troskliwa o przyjaciół.
Jestem najoczywistszą ofiarą
słomianych zapałów, ciągle, ciągle, ciągle. Ten blog jest najprawdopodobniej
wynikiem jednego z nich.
Nie jestem mózgiem.
Przynajmniej nie w ścisłych kierunkach. Z matmy to ja noga, nie mówiąc już o
chemii czy fizyce, które jakimś cudem zawsze udaje mi się podciągać. Jestem za
to chorobliwie ambitna. I to, hm, możliwe dlatego mam takiego świra na punkcie
tych przedmiotów. To znaczy mój tatuś. :D A to już inna kwestia, bo skądś ta
dziwna cecha musiała się wziąć. Powiem krótko tak: w podstawówce, przy pracy w
grupach, to ja byłam zawsze tą, która odwalała całą robotę... pff... nadal
jestem.
No i mam artystyczną duszę.
Dziwne ze mnie straszydło: oglądając bajkę Disneya "Lis i Pies"
oczywiście się poryczę, jednak kiedy ktoś będzie mnie obrażał, będzie mnie
niszczył od środka i podkopywał pode mnie dołki rzucę mu się do gardziołka. :)
W najlepszym wypadku zadrę nosa do góry i będę udawała obrażoną.
I jestem uparta jak osioł.
Tak, to dobre porównanie. Wyznaję zasadę, że jeśli komuś na czymś zależy, to MI
ZALEŻY BARDZIEJ. Nienawidzę, kiedy ludzie mi coś rozkazują, zawsze buntuję
się wtedy i postępuję zupełnie odwrotnie, jedynie po to, aby zrobić
na złość.
Jestem niską, szczupłą
blondynką. (Moi znajomi twierdzą, że wyglądam jak elf - co za piękna bzdura! -
co bardzo mi pochlebia. ;)) I choć może nie
posiadam jakiegoś trędowatego pyszczka, to mam tak rozbudowane wymagania,
co do drugiej połówki, że jestem na najlepszej drodze do zostania starą panną.
Nie wiem dlaczego,
ale ilekroć przeklnę, wszyscy się obejrzą zdziwieni.
Pamiętam, że któregoś razu
wyraziłam się, hm... wielce barwnie w obecności znajomej, z którą czasem gadam,
ale raczej nie jesteśmy blisko. Dziewczyna popatrzyła na mnie zdziwiona i
powiedziała "Ania! To ty tak pięknie klniesz? W życiu nie
pomyślałabym, że możesz tak mówić.", po czym, gdy wyraziłam moje
zdumienie, odparła: "No bo... jesteś taka poukładana... taka, taka... Ty
to taka słodka paryżanka jesteś!". Do dziś jestem ciekawa, jak
wyglądała moja mina. Ale dobrzy ludzie: berety jeszcze o niczym nie świadczą.
Ja mam wojowniczą duszę, a co!
Codziennie zastanawiam się za co Bóg pokarał mnie i sprawił, że narodziłam się we współczesnym świecie. Cóż.
Dalej. Uwielbiam książki fantastyczne i gry komputerowe typu The Elder Scrolls czy Assassin's Creed i nie potrafię wytrzymać od bazgrolenia szkiców mieczy, łuków, sztyletów czy elfów. Oddaję również cześć Sapkowskiemu, który wiele lat temu zdecydował się na wydanie pana Wiedźmina ♥. Prócz tego, za absolutną klasykę i arcydzieło uważam wszystkie twory Tolkiena, a na premierze "Hobbita" w pierwszej minucie filmu popłakałam się z ekscytacji.
Proszę, nie martwcie się o mnie, gdy czasem używam wyjętej, za przeproszeniem, z dupy, amatorskiej "wiejskiej" gwary. ;) To tylko wynik zaczytywania się w sadze wiedźmińskiej, nic poważnego. Ale i tak przydałoby mi się strzał młotem w główkę.
Brak komentarzy:
Nowe komentarze są niedozwolone.